poniedziałek, 30 maja 2011

piknik

Dzisiaj Ameryka obchodzila Memorial Day: dzien pamieci o wszystkich ludziach ktorzy zgineli sluzac w amerykanskiej armii.
Maz uczcil swieto nie jadac na swoj uniwersytet - pracowal w domu, albowiem dzien bez pracy to dzien stracony. Natomiast Starszy, Mlodszy i ja poszlismy sobie do Sabino Canyon na piknik. Uczcilismy tez to, ze temperatura miala nie przekroczyc dzisiaj 25C. Od czwartku zapowiadaja 40C...


nie zniechecila nas perspektywa spotkania oko w oko z puma


natomiast te dwie kaczuchy oddalily sie statecznym, rozkolysanym krokiem
wyraznie zdegustowane naszym pojawieniem sie

niezrazeni tym afrontem, Mlodszy ze Starszym zaczeli wylewac wode z bajorka

mamo! zlowilem rybke! czy moge ja zabrac do domu?

tam ktos idzie!

zglodnielismy

nie zabraklo polskiego akcentu zakupionego w arabskim sklepie.

środa, 25 maja 2011

wakacje!

tak!
juz sa
nadeszly
wyczekane
wygladane
wakacje!

od jutra
mozna jesc sniadanie dowolnie dlugo
rano bawic sie klockami
rysowac
ogladac ulubiona bajke
i mama nie bedzie zzedzila,
ze juz czas,
ze juz trzeba
do lazienki,
do samochodu
do przedszkola...

od jutra
czeka na nas
plywanie
ZOO
park
ogrod botaniczny
zabawy na podworku
moze jakies wyjazdy
dalsze i blizsze

ha! od jutra
nie szykuje lunchu do przedszkola
tralalala
nie jezdze ta sama 8milowa trasa
szesc(!!!) razy dziennie
ha! od jutra
nie musze sie stawic
punktualnie o 12:00 po Mlodszego
i o 3:00 po Starszego
(kara 1$ za kazda minute spoznienia)
nie przyszywam kwiatkow i motylkow
do kapeluszy
pozna noca z okazji
Crazy Hat Day
tudziez koralikow i cekinow
do skarpetek
z okazji Crazy Sock Day

wszyscy mamy wakacje
i planujemy
odpoczywac
jak sie uda
i ile sie da

wtorek, 24 maja 2011

ladne miejsce

miejsce, w ktorym mieszkamy
jest wyjatkowe,
dzikie,
surowe,
ale dla mnie
niewyobrazalnie piekne;
potrzebowalam czasu,
zeby zauwazyc te urode
i pokochac


Sabino Canyon - park narodowy, obok ktorego mieszkamy


i gdzie chadzamy na spacery i pikniki


 ostatnio bylismy w lutym...


 ale przeciez juz w czwartek zaczynaja sie wakacje!
nadrobimy zaleglosci
pojdziemy do Sabino
sprawdzimy, czy jest woda
w rzece
w tamie
zrobimy sobie piknik!
bedziemy sie naprawde dobrze bawic
i cieszyc tym,
ze miejsce, w ktorym mieszkamy
jest takie ladne!

poniedziałek, 23 maja 2011

brrr, uchch, fuj...

wczoraj
na podlodze w lazience
znalazlam skorpiona
uchch!
no poprostu nie cierpie
brzydze sie
i boje panicznie
wezy i skorpionow
brrr!
nie przeszkadzaja mi
bobcat, javelina czy kojot,
ktore chetnie odwiedzaja nasze podworze
ale tamtego swinstwa
no zwyczajnie
fuj!
nie znosze.

milosc beznadziejna

Goraca, szalona,
niestety nieodwzajemniona
milosc

do wody...
Na pustyni to uczucie
raczej beznadziejne
z gory jest skazane na niepowodzenie.
Mozna jednak pojchac do parku publicznego
i tam poszalec troche na splash padzie...

z nowo poznanym kolega


lub kolezanka


mozna tez z bratem

albo samemu...

mamo zostanmy jeszcze chwilke

piątek, 20 maja 2011

czasem dzieli nas ocean

ogladalam dzisiaj polska telewizje
sluchalam polskiej muzyki
wracaja ludzie
miejsca
wspomnienia
zapachy
jestem na drugim koncu swiata
a jakas czesc mnie
nigdy nie wyjechala.

***

- Skad my jestesmy? - zapytal mnie jakis czas temu Starszy.
- Z Polski - odpowiedzialam.
Przygladal mi sie przez chwile w zamysleniu i powiedzial:
- Ty i Tatus jestescie z Polski, ja jestem stad.

tak Synku, Ty jestes stad...
mowisz w nocy, przez sen
po angielsku.
z kazdym tygodniem
miesiacem
rokiem
jestes bardziej
stad.

czasem dzieli nas
ocean.

środa, 18 maja 2011

pachnie deszczem

- Mamusiu, czujesz? - zapytal Starszy wykonujac jednoczesnie gwaltowne niuchy - pachnie deszczem, chyba bedzie padac!
- Aha! - potaknelam radosnie - chyba bedzie!
- No i chmury! - kontynuowal podekscytowany - z takich chmur musi byc deszcz!
- Hura, hura, hura! - zaczal podspiewywac sobie Mlodszy - bedziemy biegac boso po kaluzach! hura, hura, hura!
- Yhm! - mruknelam juz nieco mniej radosnie - a potem bedziesz zawodzil, ze sie skaleczyles w palec...
- No i co? no i co z tego?! - pisnal podskakujac jednoczesnie jak mala pchelka - nakleisz mi plasterek i juz! tylko, zeby byl taki z obrazkiem, a nie tak jak w przedszkolu bez niczego...Tatus mowi, ze po kaluzach, to najlepiej biegac boso.

Ostatnio padalo szesc tygodni temu.
Monsuny pojawia sie w lipcu.
Nasza radosc jest uzasadniona, tylko, czy aby nie przedwczesna?
Na razie tylko pachnie deszczem...

poniedziałek, 16 maja 2011

kwestia wiary

- Tu jest Alemyka, a nie Polska - wywrzeszczal do mnie Starszy niedzielnego poranka(ciagle nie wymawia "r" a w tym wyrazie przestawia tez gloski, kiedy jest wzburzony) -  tutaj nie trzeba chodzic do kosciola, tu jest wolnosc!

Synu w Polsce tez nie trzeba chodzic do kosciola...
Prowadze Ciebie i Twojego Brata do kosciola, bo chce Wam pokazac Kogos, Kto jest dla mnie wazny, Kto sprawia, ze moje zycie jest latwiejsze, piekniejsze, Kto zawsze daje mi nadzieje i nowa szanse.
Synku, modle sie z Toba i Twoim Braciszkiem po to, zebyscie poznali Kogos, do Kogo zawsze mozecie sie zwrocic ze swoimi radosciami i smutkami. Lubicie to robic, prawda? Co wieczor prosicie: chodz mamo do mnie, poczytamy, a potem pomodlimy sie.
Kiedy bylam mala dziewczynka, taka mniej wiecej jak Ty, umarl moj Tata. W moim smutku bardzo pomagala mi swiadomosc-wiara w to, ze jeszcze kiedys Go spotkam, i to, ze moge sie za Niego modlic.
Synu, Bog jest oferta, propozycja.
Chcialabym, zebys wiedzial, ze swiat jest pelen bardzo roznych ludzi. Sa tacy jak Twoj Tata, ktory wierzy w sile ludzkiego umyslu; w to, ze czlowiek moze wszystko poznac, odkryc, zmierzyc, zwazyc i policzyc. To prawda; czlowiek jest niezwykla istota, jego wola poznania otaczajcego go swiata jest przeogromna.
Spotykasz tez, Synku, ludzi przekonanych o istnieniu Boga. To bardzo rozni ludzie: nasi sasiedzi po drugiej stronie ulicy wierza po hindusku, ci, ktorzy mieszkaja po prawej stronie sa Mormonami. W twojej klasie sa tez protestanci, na placu zabaw bawisz sie z dziecmi zydowskimi.

Nie wiem, kim bedziesz kiedy dorosniesz, jakie beda Twoje poglady i wiara. Nie moge, a co wiecej, nie chce kontrolowac Twojego umyslu. Chce Ci tylko pokazywac swiat, z nadzieja, ze w przyszlosci wybierzesz, to co dla Ciebie najlepsze. Chce, zebys dorastal ze swiadomoscia, ze swiat jest pelen bardzo roznych ludzi: niewierzacych i wierzacych na wiele sposobow.  I zebys nauczyl sie ich szanowac.

sobota, 14 maja 2011

czas na owoce

polowa maja oznacza, ze w dzien zaczyna sie robic bardzo goraco
jeszcze jest sucho, jeszcze nie ma monsunow,
wiec upal nie meczy tak bardzo;
w dzien chodzi klimatyzacja
w nocy jest przyjemnie chlodno
otwieramy okna wieczorem,
zeby wpuscic troche swiezego, rzeskiego powietrza

polowa maja oznacza wysyp roznych owocow;
sa juz czeresnie z Kalifornii a nie z Chile,
tanie truskawki,
moje ulubione mini arbuzy bezpestkowe,
ukochany przez Mlodszego melon honeydew,
pojawiaja sie niesmialo brzoskwinie i nektarynki,
sa tez pachnace ananasy z Hawajow, ktore bardzo lubi Starszy,
a nawet kupilam dzisiaj aksamitne morele
tak zaczal sie owocowy czas

piątek, 13 maja 2011

zmywarka

zepsula sie nie dziala
niestety
ma 15 lat, wiec chyba miala prawo wysiasc
najpierw nie chodzilo zmywanie podstawowe
wiec zmywalam na skroconym
teraz nie bierze wody
a bez wody, jak wszyscy dobrze wiemy, trudno jest pozmywac...
skoro sie zepsula, to moze by kupic nowa, powiecie
ha! ha!
moi mili, nie jest to wcale proste
nie, nie, wcale nie brak pieniedzy mam na mysli, nie...
problem ulokowany jest w innym miejscu niz finanse
chodzi o tempo w jakim podejmuje decyzje Maz...

piekarnik
nie dzialal prwidlowo (tzn. wylaczal sie w najmniej oczekiwanym momencie)
odkad tu mieszkam (6 rok mi leci)
zakupilismy na Boze Narodzenie 2009
jak latwo policzyc podjecie decyzji zajelo 4 lata

opony (na szczescie w samochodzie Meza)
rok temu wjechal na kaktus
narobil dziurek malych, nie do zalatania
w zwiazku z uchodzacym powietrzem
musial dopompowywac kola codziennie (!!!)
wymienil...
dzisiaj

przykladami moglabym sypac jak z przyslowiowego rekawa
ale wracajac do palacego (dla mnie) problemu zmywarki
przestalam zmywac...

w psychologii istnieje pojecie "konsekwencji naturalnej"

Mlodszy biega nagminnie bez sandalow
(mimo, ze je ma i jest zachecany do noszenia)
rani sie w stopy o kamienie lub kolce (konsekwencja)
dochodzi do wniosku, ze moze wartoby nalozyc buty...

Maz wracajac do domu wieczorem
zastaje w zlewie do pozmywania gore naczyn z calego dnia
zlorzeczac i klnac na czym swiat stoi przystepuje do zmywania, bo
primo: zapowiedzialam, ze nie zmywam (egzema)
secundo: nie lubi balaganu
tertio: chce miec talerz, na ktorym moglby zjesc obiad...
moze wiec przyspieszy decyzje o zakupie nowej zmywarki
(ja podjelam juz dawno)

ale zmywa w towarzystwie Mlodszego,
ktory to trzylatek uwielbia pomagac
zmywaja wiec dlugo,
czasem cos wypadnie ze zlewu
czasem rozchlapie sie troche piany na podloge
ale Mlodszy ma frajde
i Maz tez
chichraja sie
dogaduja sobie
podzielili zadania
robia cos razem
sa razem

Starszy zapowiedzial,
ze jutro jest jego kolej na zmywanie z Tatusiem

hmmm, nie wiem, co bedzie z moja nowa zmywarka

środa, 11 maja 2011

wywiadowka

Wczorajszego wieczora Maz wyrazil swoj sprzeciw oraz oburzenie polaczone z glebokim niezadowoleniem:
- No kto to widzial, zeby do trzylatka chodzic na wywiadowki! - sarkal pogardliwie pod nosem - w glowach sie przewraca.
Oczywiscie nie Wielce Szanowny On mial sie udac do przedszkola bladym switem, czyli o godzine 7:20 , zeby w ciszy i spokoju porozmawiac sam na sam z Miss Lauren o osiagnieciach i wybrykach Mlodszego. Co to, to nie. Nasz Krol Slonce o tej godzinie niesmialo wysuwa stope spod koldry i leniwie przeciagajac sie rusza do lazienki. Sedno sprawy i zarazem pretensji Wielmoznego Pana Meza tkwilo w tym, ze to ja znikne z domu o poranku!
Mimo wszystko zniknelam (chce wiedziec, co moj trzylatek porabia w przedszkolu) i wrocilam do domu o godz. 8:10.
A tam!
Orgia!
Dzieci w pizamach!
Starszy dopiero zastanawia sie, czy zasiasc do sniadania(naszykowanego przeze mnie przed wyjsciem),czy jeszcze chwile porysowac!
Za 30 minut powinnismy byc w drodze do ukochanej placowki, a tu szal cial i uprzezy! Hulaj dusza, piekla nie ma!
Maz zobaczywszy, ze juz jestem poprostu wsiadl do samochodu i odjechal w kierunku kolejnego wykladu, sympozjum, czy cholera wie czego tam jeszcze! A mnie malo szlag ciezki nie trafil!
Dlaczego, pytam, dlaczego, w sytuacjach odbiegajacych od codziennej rutyny odnosze wrazenie, ze dzieci sa tylko moimi dziecmi?! Do k(***) nedzy, czy tak trudno jest pomoc dziecku umyc sie i dac mu ubranie z wyrazna prosba o nalozenie? Ile czasu, do jasnej cholery, zajmuje nasmarowanie dziecka sunblockiem?

***

Wieczorem odwiedzilam dobrze mi znany salon prowadzony przez sympatyczna Chinke. Godzinny masaz postawil mnie na nogi. Jutro bedzie lepiej. Mam nadzieje.

wtorek, 10 maja 2011

kilka zdjec

jestesmy w domu,
Starszy juz byl w przedszkolu i wrocil z wlasnorecznie wykonana rakieta kosmiczna
Mlodszy odbyl zajecia gimnastyczne
Maz jak to Maz, przepadl na swoim uniwersytecie
a ja siedze
pije kawe
ogladam zdjecia


chodze uliczkami
przygladam sie domom
na plazy mam swoj ulubiony

bardzo duzy, troche tajemniczy

obwieszony

ciekawymi rzeczami

strzeze go syrenka

i murek



niedziela, 8 maja 2011

spacer

jest zimno, pochmurno, momentami popaduje deszcz...
a my sie cieszymy
lubimy taka pogode
lubimy puste plaze, wyludnione uliczki
lubimy chodzic na spacery niezaleznie od pogody
przeciez czeka na nas swiat
pelen niespodzianek
gotow, zeby go odkrywac
chocmy wiec
na spacer



mamo, ja tez robie zdjecia

ach, jak te kwiaty pachna
uwielbiam szukac skarbow na skalach
zawsze znajde cos ciekawego

sobota, 7 maja 2011

odpoczywam

panowie na plazy
a ja odpoczywam
bylam na spacerze
sama
bardzo potrzebuje
czasem cos zrobic
sama
bez Meza
bez Starszego
bez Mlodszego
sama
okolica, w ktorej mieszkamy

jest sliczna

rosliny soczyscie zielone



kwiaty bajecznie kolorowe


kiedy jest pieknie
odpoczywam

dojechalismy

dojechalismy, hura!
przejechalam z Mlodszym i Starszym 440 mil (ok 700 km)
zajelo nam to 7,5 godziny
zrobilismy jeden stop w Burger Kingu (plac zabaw z rurami)
chlopcy zachowywali sie ok, poza jednym incydentem:
Mlodszy rzucil w Starszego kubkiem z woda ale trafil w szybe...
na szczescie szyba jest mocna
dojechalismy
ja padlam, w nich jakby wstapilo nowe zycie, niestety
na szczescie energie skierowali na Meza niewidzianego przez tydzien
ale pytam sie:
dlaczego oni wstali tak wczesnie?!
i dlaczego dzieci wczesnym porankiem sa tylko MOIMI dziecmi,
a Maz udaje, ze nic nie slyszy?!
Mezu!
konferencja sie skonczyla!
przyjechalismy! jestesmy!
Twoje dzieci sa tu!
gotowe isc na plaze!

czwartek, 5 maja 2011

woda dla ochlody

jest cieplo
coraz cieplej
z kazdym dniem bardziej


przedszkolaki maja wode dla ochlody w czwartki i piatki

dobrze jest stanac na psikaczu do wody...

bawic sie z kolegami...


chlodzic brzuszek w wodzie jak hipopotam...

woda to duzo radosci, szczegolnie gdy sie mieszka na pustyni

zrobie tez troche baniek mydlanych
jutro znowu bedziemy sie chlapac w wodzie

środa, 4 maja 2011

krokodyl

Maz kilka dni temu oddalil sie na czas dluzszy w kierunku swojej konferencji. Zycie Starszego, Mlodszego oraz moje bieglo utartym trybem bez wiekszych niespodzianek. Wczorajszego wieczora zajrzala do mnie Kate; wyzlopalysmy butelke wina, omowilysmy wychowawcze sukcesy, pokiwalysmy glowami nad malzenskimi porazkami i w doskonalych nastrojach rozstalysmy sie.
Poszlam spac. Ledwo zasnelam obudzil mnie placz Mlodszego:
- jest mi zimno - lkalo dziecko.
- ok synku, przykryje cie koldra, to bedzie ci cieplo, dobrze? - naiwnie sadzilam, ze rozwiaze problem i szybko wroce do swojego lozka.
- nieeeee, nie przykrywaj!!! pod moja koldra jest KROKODYL - wrzasnal histerycznie Mlodszy.
- hmmm sprawdzmy razem, czy on tam naprawde sie schowal - powiedzialam i zapalilam gorne swiatlo.
- teraz go nie ma - stwierdzil Mlodszy, kiedy razem odchylilismy koldre i niczego podejrzanego nie znalezlismy - ale on wroci.
- dobra synu, jesli chcesz, mozesz spac dzisiaj ze mna - zaproponowalam, zeby przerwac te dyskusje toczaca sie o 2:00 w nocy.
Spalam moze 15 minut, kiedy dobiegl mnie placz Mlodszego:
- tutaj tez jest krokodyl - zawodzil.
- dziecko, w moim lozku nie ma krokodyla...- probowalam mu tlumaczyc nie calkiem jeszcze dobudzona.
- jest! wielki krokodyl! z ogromna paszcza! - przekonywal mnie Mlodszy.
- nie, w moim lozku nie ma zadnych krokodyli - powiedzialam stanowczo - bo krokodyle i inne strachy bardzo sie boja mamusi! moge tupnac noga i powiedziec: poszedl won, chcesz?
Chcial. Poszlismy spac. Godzine pozniej przyczlapal Starszy, ktoremu tez bylo zimno i bardzo chcial sie przytulic. Na szczescie nic nie wspomnial o czajacym sie w pokoju dziecinnym krokodylu.
Rano obudzilam sie obolala i niewyspana. Starszy juz nie spal i kiedy zobaczyl, ze otwieram oczy powiedzial:
- mamusiu, ja cie tak strasznie mocno kocham.


wtorek, 3 maja 2011

gimnastyczne wtorki

W kazdy wtorkowy poranek chodze z mama na miejska sale gimnastyczna, na zajecia dla mam albo tatusiow z dziecmi

umiem juz skakac na jednej nodze

bywam miskiem

sam potrafie sie rozhustac!

bywam zadumany

chodze po belce do tylu!

uwielbiam krecic kolegow na spadochronie

moja pani jest najlepsza, bardzo ja lubie

lubie tez gimnastyke

i banki mydlane...

szkoda, ze uroslem i od sierpnia bede za duzy na te zajecia