czwartek, 29 sierpnia 2013

o tym jak oniemialam. i to nie raz.

Zabralam Mlodszego na lody do BTO Yogurt. To takie miejsce gdzie nielat moze sobie sam nalozyc lody z maszyny a nastepnie polac, posypac i przyozdobic czymkolwiek chce. Maszyn ze smakami jest wiele. Lody, powiedzialabym, sredniej jakosci, ale atrakcyjna jest samoobsluga i mozliwosc wyboru. Osobiscie wole Cold Stone, ale tym razem lody byly dla Mlodszego, a nie dla mnie.
Po nalozeniu lodow do kubeczka stawia sie je na wadze, bo placi sie za wage, i tam mlodzieniec albo dziewcze w wieku pozno highschoolowym lub tez wczesno collegeowym mowi nam ile nalezy zaplacic.
- 4,40 sie nalezy - rzuca mlodzian.
Grzecznie wyciagam pieniadze.
- Ale, ale... dzisiaj dzieci ponizej 12 roku zycia maja 25% znizki. Czy on ma mniej niz 12 lat? - taksuje  spojrzeniem Mlodszego, ktory jak na szesciolatka jest wysoki, ale jednak na dwunastolatka jeszcze nie wyglada.
- Ma prawie 6 lat - mowie.
- Acha. To bedzie mniej. - tu mlodzieniec wyciaga kalkulator i rozpoczyna skomplikowana operacje obliczenia 25% od 4,40$. Przez trzy minuty przygladam sie oniemiala jak na rozne sposoby probuje sobie poradzic z ta zagadka.
Nie bardzo wiem jak zareagowac.
- 25% od 4,40 to jest 1,10 - odzywam sie w koncu.
Przyglada mi sie z wyraznym niedowierzaniem. Podobnie jak ja jemu. W koncu podejmuje decyzje. Transakcja zostaje sfinalizowana.

***


Jedziemy samochodem. Mlodszy, Starszy i ja. Zatrzymujemy sie na czerwonym swietle. Na pasie obok zatrzymuje sie duzy samochod z napisem Mr. Rooter, nr telefonu itd.
- Ciekawe co to za samochod - glosno zastanawia sie Mlodszy.
- Ten pan jest...no tym...takim, co przepycha rury...- czasem uciekaja mi polskie slowa - no...hydraulikiem.
- O! - cieszy sie Starszy - to prawie tak, jak nasz tatus!
- Nie synku - wzdycham - wasz tatus jest HYDROLOGIEM.
Niby i jedno i drugie zaczyna sie na hydro, ale prawie czyni pewna istotna roznice.

***


Bylam w bibliotece oddac ksiazki i filmy oraz cos wydrukowac.
Przy stoliku siedziala jedna z pracownic i uczyla czterdziestokilkulatka czytac z ksiazeczki dla dzieci.
Cudowne jest to, ze w tym kraju biblioteki sa nie tylko wypozyczalniami ksiazek. Sa tez, a moze przede wszystkim, osrodkami zycia kulturalnego. Prowadzone sa tam zajecia dla dzieci i doroslych, jest kilka komputerow z dostepem do internetu, drukarka, ksero.
Smutne jest jednak to, ze w tym kraju sa ludzie w moim wieku, ktorzy sa analfabetami.

czwartek, 22 sierpnia 2013

autobus szkolny

- Bedziecie siedziec razem, czy osobno w autobusie szkolnym? - zapytalam Starszego.
Starszy jest juz drugoklasista, starym, obeznanym z zyciem szkolnym wyjadaczem, a Mlodszy poczatkujacym, przejetym, zadnym przygod i nowych wrazen kindergartenowcem. 
Uczciwie przyznam, ze chcialam ich wozic do szkoly. Chociaz przez pierwszy trymestr. Coby na wlasne oczy zobaczyc, ze sobie radzi. Starszemu to wisi kalafiorem, czy go zawioze, czy pojedzie autobusem. Mlodszy urzadzil mi jednak karczemna awanture, w stylu: ze jak, ze co, ze przeciez on czekal. Cale dwa lata czekal! I jak sie w koncu doczekal, to co?! To z mamusia?! O nie, co to, to nie!
Wiec sie poddalam.
- Kindergarten siedzi zaraz za kierowca, nie wiesz? - i wlepia we mnie oczy zaokraglone moja niewiedza.
- Nnno nie. Nie wiem. - nie chce dac kolejnej plamy, ale musze zapytac - a ty gdzie wobec tego siedzisz?
- Tam gdzie chce. Tylko nie na samym koncu. Na koncu siedzi piata i czwarta klasa. Ale dzisiaj Mark z piatej pozwolil mi usiasc obok siebie.
- Aha...Skoro tak, to czemu nie mozesz siedziec z bratem? - draze.
- Bo on siedzi za kierowca - zdaje sie, ze kolko wlasnie sie zamknelo. Tu juz bylismy.
- Nie jezdzilas nigdy autobusem szkolnym, czy co, ze nie wiesz?! - pyta juz lekko zniecierpliwiony moja natretna inwestygacja.
- Wiesz, wlasciwie to nie jezdzilam. Nigdy. - wyznalam ze skrucha.
- Mama wozila cie przez cala szkole? - przyglada mi sie z wyraznym wspolczuciem.

 Okazuje sie, ze w amerykanskim autobusie szkolnym panuje wyrazna hierarchia. I wszyscy jej grzecznie przestrzegaja. Nie ma to jak presja grupy rowiesniczej. Cudownie byloby, gdyby rownie chetnie stosowali sie do zasad panujacych w ich rodzinnym domu. Ehhh...

Na mojej liscie blogow pojawila sie nowosc: Mr. Allie's 2nd grade. To blog nauczyciela Starszego. Raz w tygodniu zamieszcza tam zadanie domowe dla swoich uczniow. Jesli ktos jest ciekaw jak to wyglada moze sobie tam zajrzec. Dla mnie jest to wygoda. Jak pojawi sie cos nowego, to bede o tym wiedziala. Ze swojego bloga.