Od tygodnia mamy wakacje. Dzieci od szkoly/przedszkola, ja od zawozenia, odbierania szykowania lunchu/snacku, wolontariatu i... szkolnego stresu.
Ostatni tydzien w szkole Starszego lub tez Starszego ostatni tydzien w szkole byl koszmarem. Kiedy TO sie dzialo nie moglam z tzw. nerw jesc, budzilam sie w nocy. Wieczorem padalam ze zmeczenia spowodowanego calodziennym zdenerowaniem. Myslalam, ze bede chciala TO opisac gdy nadejda wakacje a wraz z nimi koniec kontaktow z nauczycielka Starszego. Chocby celem odreagowania. Okazuje sie, ze nie, ze ciesze sie wakacjami razem z dziecmi, plywamy, robimy sobie pikniki, planujemy co bedziemy robili w La Jolla, gdzie jedziemy juz w najblizsza sobote na cale dwa tygodnie.
Z wszystkich tych rzeczy, o ktorych dowiedzialam sie, ze sie wydarzyly w ciagu roku szkolnego lub ktore dotknely bezposrednio Starszego w ostatnim tygodniu szkoly chce opisac tylko jedna, bo wstrzasnela mna najbardziej.
W polowie roku szkolnego, w okolicach stycznia jedno z dzieci w klasie zaczelo celowo robic siusiu na podloge w klasowej toalecie. Pamietam date, bo bylismy na Hawajach, gdy pani rozeslala do rodzicow w tej sprawie e-maile. Naiwnie pomyslam sobie, ze sprawa nie dotyczy Starszego, ktory jest ze mna wobec czego nie moze jednoczesnie celowo brudzic podlogi w szkolnej ubikacji. Przez jakis czas pani bombardowala rozpaczliwymi listami rodzicow. Potem zrobilo sie cicho. Na urodzinach jednej z kolezanek Starszego dowiedzialam sie od ktorejs z mam jak sprawa zostala zalatwiona.
Pani wyznaczyla tzw. bathroom body, ktorego zadaniem bylo sprawdzenie po kazdym dziecku w jakim stanie zostawilo toalete i, w przypadku znalezienia niedociagniecia higienicznego, doniesienie o tym pani nauczycielce!
Przez caly rok szkolny zachodzilam w glowe, dlaczego moj syn nie chce robic siusiu w szkole. Pytany nie chcial mowic, albo wymyslal historie w rodzaju: tam sa karaluchy.
Starszy spedzal w szkole tylko trzy godziny dziennie ale wiekszosc jego kolegow byla w niej siedem godzin. Czesc dzieci na skutek "metody" zastosowanej przez pania przestala sie w szkole wyprozniac.
Pani miala czysta podloge w toalecie.
Pani nie rozwiazala problemu.
Pani zepchnela rozwiaznie problemu na szesciolatki, a te rozwiazaly go tak jak potrafily. Czesc przestala sie wyprozniac.
Rozmawialam o tym z pania. Rozmawialam, miedzy innymi o tej sprawie, z pania dyrektor. Nie zrozumiala lub udawala, ze nie rozumie na czym polega problem. Przeciez podloga w lazience MA BYC CZYSTA.
Od sierpnia Starszy zacznie chodzic do pierwszej klasy. Siedem godzin dziennie. Codziennie. Postanowilam, ze bede sie jeszcze uwazniej przygladala temu co sie dzieje w tej szkole. Licze na to, ze inny, bardziej doswiadczony nauczyciel bedzie sie kierowal innymi zasadami. Jesli nie, bedzie trzeba sie zastanowic jak rozwiazac problem edukacji naszych dzieci. I-Pody i interaktywne tablice nie sa niezbedne do zdobycia wyksztalcenia, natomiast madry, doswiadczony, uwazny nauczyciel jak najbardziej.