niedziela, 6 maja 2012

obrazki rozne z zycia domowego wziete

Maz w Europie. Drugi tydzien. Robie wiec co moge, zeby nie zwariowac z dwojka dzieci zamknietych w domu z powodu upalu. W weekendy jezdzimy na Mt. Lemmon, bo tam jest chlodniej, zielono, rzeczka oraz wiele aktywnosci dla malych chlopcow. Przygotowujemy jedzenie na grillu, przy stoliku piknikowym, oni sie bawia, jemy, a potem dzieci sie bawia a ja czytam. Zabawa zazwyczaj przebiega bezproblemowo i bez zbednego angazowania matki.
Wczoraj, po pieciu godzinach relaksacji stosowanej zebralismy nasz majdan i zanieslismy na parking, do samochodu. Polecilam dzieciom czekac na mnie, bo zostalo mi jeszcze cos do przyniesienia, a nie chcialam, zeby uswiechtani od stop po czubek glowy ladowali mi sie do samochodu. Lekkie obmycie bylo wiecej niz wskazane.
W drodze powrotnej na parking uslyszalam przerazliwy wrzask Mlodszego, po czym nastala cisza. Kiedy dotarlam do samochodu, chlopcy byli juz pogodzeni. Okazalo sie, ze Starszy pchnal Mlodszego i ten tak nieszczesliwie upadl, ze uderzyl sie glowa o cos. Skaleczyl sie w glowe. Nie wiem dokladanie o co i jak to bylo, bo nie widzialam, a zeznania braci bardzo sie roznia. Polecialo troche krwi.

Wracamy. Starszy spi. Mlodszy przebudzil sie z drzemki i pyta:
- Ile razy Kajtek rozwalil mi juz leb?
- Dwa - odpowiadam zgodnie z prawda.
- A ja jemu? - drazy.
- Ani razu - caly czas zgodnie z faktami i probuje nadazyc za tokiem myslenia czterolatka - ale nie rozwalaj mu jego lba, dobrze?
W odpowiedzi na tylnym siedzeniu zalegla glucha cisza. Zaczynam sie obawiac. Vendetty.


***


Maz jest juz w Atlancie. Dodzwonilismy sie do niego. Dzieci wyrywajac niemalze mnie i sobie nawzajem sluchawke opowiedzialy mu najnowsze domowe wiesci: Mlodszy - mam dziure w glowie (Kajtek mi ja zrobil) i skaleczona stope, kupilem sobie encyklopedie Star Wars, Starszy - tak myslalem, ze Jacek powie ci o tej dziurze w glowie, na plywaniu jestem juz lobsterem, ja wybralem sobie ksiazke o Lego Harry Potter.
- Przyjedziemy na lotnisko - mowie do Meza, kiedy udalo mi sie dopasc sluchawki.
- Ale po co, przeciez mam samochod na parkingu  przy lotnisku - poinformowal mnie. Moglam przecieciez nie zauwazyc braku jednego samochodu w garazu.
- Nie chodzi o ciebie i twoj samochod oraz transport do domu - probuje beznadziejnie tlumaczyc - chlopcy nie moga sie juz doczekac twojego powrotu.
Moze zrozumial. A moze nie.

11 komentarzy:

  1. lol, to ile tych aut w garażu macie ? ;P
    a Vendetty też bym się obawiała:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dwa. Jedno Meza, drugie moje. Bez samochodu i prawa jazdy jestes tu jak wiezien, najblizszy sklep 4 km. Brak transportu publicznego, czlowiek z Europy, a nawet ze wschodniego wybrzeza nie zrozumie.
    Na poczatku mojego mieszkania tu mielismy jeden samochod i jesli chcialam cos zalatwic to musialam zawiezc Meza na uni i wieczorem go odebrac. Z naszego domu to jakies 30 km w jedna strone. Kiedy pojawily sie dzieci to przestalo dzialac. Dwa samochody to koniecznosc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj, tak, tak, niestety, święta racja. My mamy jeden, dlatego mieszkamy w La Jolli blisko UTC, bo to jedno z rzadkich miejsc, gdzie A. sporo rzeczy jest w zasięgu ręki (stopy) i B. istnieje komunikacja miejska :)

      Usuń
  3. A jak po niego pojedziecie, będziecie wracać dwoma?
    Dobrze, że się odezwałaś, lubię Cię czytać:)

    OdpowiedzUsuń
  4. no to taka troszkę roztrzepana jesteś :)))))
    a noże gdybyś chciała zlikwidować te krzywe literki dla ślepych starszych dam, to wejdź w stary interfejs i tam jest opcja likwidowania tego dziadostwa:) poradziłam to u zimno i udało jej się tego pozbyć :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ania M. bedziemy wracac dwoma! benzyna tania ciagle jest, mimo, ze podrozala (3.34$ za ok. 4 litry).
    viki nie wiedzialam, ze to mam! bo jak ja komentuje, to mi sie nie pokazuja. postaram sie zlikwidowac jesli starczy mi intelektu :D.

    OdpowiedzUsuń
  6. bosz, tania benzyna, przeprowadzam sie :(

    moi tez tak robia: krzyk Mlodszego po szarpnieciu Sredniej, lece bez tchu, a oni juz pogodzeni.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziwny ten Twój mążi jakiś taki oziębły- wkurzający jednym słowem

    OdpowiedzUsuń
  8. sprawdzam czy się udało;P

    OdpowiedzUsuń
  9. Prymitywny ten mąż.Zyd i tyle.

    OdpowiedzUsuń