środa, 28 marca 2012

gonitwa

Mam wrazenie, ze gonie wlasny ogon. Robie rozne rzeczy, ot codziennosc.Im wiecej zrobie tym szersze i glebsze mozliwosci sie przede mna odslaniaja. Staram sie nie widziec brudnych okien, lodowki, ktora nalezaloby umyc, pokladow kurzu w miejscach, ktore mialy pecha znalezc sie poza moim cotygodniowym szlakiem odkurzania. Trudno, nie jestem doskonala pania domu.


Dzisiaj, zamiast pucowac dom, bylam z  klasa Starszego na wycieczce w pobliskim parku narodowym.

Pani opowiadala...

a dzieci sluchaly,

dotykaly,

ogladaly: tu wyschnieta kupe kojota celem zorientowania sie, co kojot jada.

Potem pani znowu pokazywala,

a dzieci sluchaly, patrzyly, chlonely.
Cudowny wiek, kiedy dziecko z zapalem i zainteresowaniem odkrywa swiat. Szkoda mi spedzic te chwile na doprowadzaniu domu do stanu perfekcyjnej czystosci.

3 komentarze:

  1. te wycieczki są niesamowite!!!
    takie oderwane od sztampy szkolnej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tabaka, mnie fascynuje niezwykle sprawna organizacja wycieczek dla dzieci. W miejscu docelowym klasa dzielona jest na grupki 5-6cioosobowe, grupa opiekuje sie dwoje rodzicow-wolontariuszy. Kazda grupa idzie w inne miejsce i zaczyna sie ogladanie. Potem nastepuje wymiana ogladanych miejsc. Kazde dziecko ma szanse dotknac, zapytac, zobaczyc. A wszystko bez przepychania sie i gwaru. Nauczyciel jest od koordynowania calej tej zabawy

    OdpowiedzUsuń
  3. super, a kurz i lodówka... nie uciekną :). U mnie góra prasowania, a na widoku jeszcze więcej...

    OdpowiedzUsuń