Byl wieczor. Zajrzalam do lazienki, gdzie Mlodszy plawil sie z rozkosza w wannie pelnej lodowatej wody.
- Dziecko, trzeba bylo sobie napuscic cieplej wody do wanny, skoro chciales sie wykapac - jeknelam - przeciez sie pochorujesz!
Wizja chorego Mlodszego i wszelkie logistyczne komplikacje zwiazane z jego niechodzeniem do przedszkola dala mi impuls do dzialania.
- Wypuszczamy wode - zarzadzilam.
- Ale mi nie jest zimno! - zaprotestowalo dziecko - lubie taka wode.
- Ty mozesz lubic zimna wode, ja nie lubie jak jestes chory - powiedzialam stanowczo i wyjelam korek z wanny.
- Dlaczego ta woda nie odplywa? - zaczelam sie po chwili glosno zastanawiac wycierajac jednoczesnie zziebnietego Mlodszego.
- Ja nic nie zrobilem - pisnal obronnie Mlodszy - to naprawde nie ja!
- Przeciez nie mowie, ze ty - mruknelam - zastanawiam sie tylko dlaczego nie odplywa.
Przynioslam z garazu urzadzenie do przepychania. Nie tylko nie pomoglo, ale jeszcze na dodatek woda radosna, wonna fontanna zaczela wyplywac z otworow w wannie i z klopa...Okazalo sie po chwili, ze w drugiej lazience sytuacja wyglada podobnie. Zaczely zalewac nas scieki, a ja ze swoja jedna sprawna reka i druga w gipsie, ktorego nie wolno zmoczyc, stalam i sie temu bezradnie przygladalam.
Po pol godzinie pojawil sie Maz. Zakasal rekawy i z grubsza sprzatnal. Nadal jednak nie moglismy uzywac kanalizacji, czyli: nie mozna bylo korzystac z toalety, wziac prysznica, umyc rak, pozmywac naczyn, wlaczyc pralki ani zmywarki. Wszelkie proby spuszczenia wody kanalizacja konczyly sie ponownym wybijaniem sciekow.
Wzielam prysznic u Kate. Maz, ktory w sytuacjach trudnych zachowuje duze poczucie humoru i godnosci oraz spokoj krazyl po domu pogwizdujac i pomrukujac pod nosem: Nie takie rzeczy na Grenlandii sie przezylo.(kilka lat temu mial tam projekt i mieszkajac przez jakis czas w namiocie wiodl pionierski tryb zycia).
Nastepnego dnia Maz przy pomocy przeszczesliwego Mlodszego umyl naczynia w misce na zewnatrz. Nastepnie dokonal ablucji oraz pomogl synom w porannej toalecie. No i zaczelismy szukac specjalistow od przepychania rur oraz suszenia podlog i scian...
cdn.
współczuję!
OdpowiedzUsuńCzy cdn?? Moze jednak nie - czego Ci zycze! Pozdrawia, KASIA
OdpowiedzUsuń