czwartek, 14 lipca 2011

monsuny i gecko

tydzien temu spadl pierwszy monsun,
nastepnego dnia kolejny,
a potem jeszcze jeden.
wszyscy sie ciesza
nareszcie deszcz
nareszcie pada
zrobilo sie ciut chlodniej
wreszcie

***

- Chodzcie chlopaki, cos wam pokaze - zawolal Maz otwierajac drzwi na patio i siegajac po stojace tam pudelko.
- Co tam jest? - zapytal zaintrygowany Starszy.
- Kiedys byly moje sandaly - mruknelam pod nosem.
- Ale ja chce wiedziec co jest TERAZ - odparowal Starszy.
Robi sie coraz bardziej pyskaty - pomyslalam sobie - niestety.
- Nie pyskuj, tylko chodz popatrzec. - napomnial Maz Starszego - Wczoraj, kiedy szedlem spac, uslyszalem, ze cos chrobocze za szafka. Odsunalem szafke, patrze, a tam, no popatrzcie sami... - i zdjal przykrywke z pudelka.
- Jaki sliczny gekus - pisnal Mlodszy - Czy on moze byc moj, tylko moj? Prosze, bardzo prosze, tylko moj!
Przerazone, przyczajone w kaciku pudelka gecko patrzylo na nas swoimi oczkami jak paciorki.
- On jest nas wszystkich, domowy - zaprotestowal Starszy - Trzeba go wypuscic, to bedzie zjadal rozne robaki.
Wypuscilismy wiec jaszczurke, ktora ile sil w lapkach czmychnela pod szafke.

Godzine pozniej zastalam moich synow lezacych na brzuchach pod szafka i obserwujacych gecko.
- Ma ogonek jak kabelek - stwierdzil Mlodszy.
- Moze zlapiemy mu robali, pewno jest juz glodny - zatroskal sie Starszy.
- Dajcie mu spokoj, jak bedzie glodny, to sobie sam zlapie; jestem przekonana, ze lubi swieze - powiedzialam - chodzcie jesc obiad, moze i on sobie cos zje jak was tu nie bedzie.

O pierwszej w nocy obudzilo mnie szuranie przesuwanych mebli. Wstalam i polprzytomna powloklam sie w kierunku halasu, zeby sprawdzic co sie dzieje. W pokoju obok Maz dumal nad odsunieta od sciany komoda.
- Czlowieku, co ty odwalasz w srodku nocy?! - warknelam, przyznaje, niezbyt uprzejmie - Nie mozesz spac i postanowiles przemeblowac troszeczke dom?!
- No nie.. no tak... no widzisz - zaczal Maz i popatrzyl na mnie bezradnie - bo wiesz, gecko weszlo za te szafke i balem sie, ze nie bedzie moglo wyjsc - wyznal w koncu skruszony.
Najpierw policzylam od 10 do 0. Potem wzielam gleboki wdech i powolutku wypuscilam powietrze.
- Skoro wlazlo, to napewno potrafiloby tez wylezc - powiedzialam. I poszlam spac.

2 komentarze:

  1. i prosze, macie ju zwierzatko domowe
    Aniaha co sie nie moze zalogowac

    OdpowiedzUsuń
  2. w dodatku takie, ktore samo o siebie dba w 100% :);
    ja tez sie nie moglam zalogowac na roznych blogach do czasu kiedy odkrylam, ze jak nie jest zaznaczony kwadracik "stay signed in" to jestem zalogowana; dziwne ale dziala w moim przypadku: trzeba sie tylko zalogowac za kazdym razem

    OdpowiedzUsuń