sobota, 13 października 2012

Kochani!

Kochani moi Wierni Czytacze!

Jestem szczerze wzruszona Waszym dopytywaniem sie o kolejny post. Myslalam, ze kiedy przestaje sie pisac, to blog umiera smiercia naturalna. A tu prosze, taka mila niespodzianka.
Przyczyny mego niepisania sa dwie.
Pierwsza, glowna: jestem tak zarobiona, ze czasem mam wrazenie, ze gonie wlasny ogon. Druga jest zwiazana z pierwsza. Kiedy juz najdzie mnie wena i ochota na pisanie, to monitor jest najczesciej zajety, bo ten skunks czyli Maz, ktorego laptop dziala bez zarzutu potrzebuje wiekszego monitora do pracy. Nie robi na nim wrazenia, ze w moim laptopie monitor nie dziala wcale. Nie chce byc zlosliwa, ale czasem gdy poucza swych synow, ze powinni sie dzielic rzeczami to mam ochote rzucic: Przyganial kociol garnkowi (albo garnkom).
Meza jednak nie ma. Robi badania w Kolorado. Wroci w poniedzialek wieczorem. Dzisiaj juz nic wiecej nie napisze bo padam na twarz po przejechaniu 500 mil z dwojka dzieci i dwumiesiecznym szczeniakiem: tak, tak nabylismy wymarzonego golden retrievera. A musze jeszcze rozpakowac samochod, walizki. Spedzilismy cudowne 4 dni w San Diego i po drodze do domu odebralismy nasza suczke.
Obiecuje zamiescic zdjecia psa z dziecmi. Razem i osobno wygladaja slicznie. Szczeniak to sama slodycz, poza tym, ze sika. Nie wiem jak Maz przezyje bezczeszczenie swietej, nowej, drewnianej podlogi. Licze na to, ze Lea go oczaruje.

7 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. jestem, ale troche jakbym zanikala w biegu.
      chyba jestem beznadziejnie zorganizowana, albo za duzo rzeczy chce zrobic, bo przeciez nie pracuje zawodowo!

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Li! ja ciagle czekam na adres. Twoje koty przewalaja sie w mojej szafie!

      Usuń
  3. Golden powiadasz? Zapomnij o czarnych ciuchach :) (właścicielka kochanego sześcioletniego goldena)

    OdpowiedzUsuń