Kochani moi Wierni Czytacze!
Jestem szczerze wzruszona Waszym dopytywaniem sie o kolejny post. Myslalam, ze kiedy przestaje sie pisac, to blog umiera smiercia naturalna. A tu prosze, taka mila niespodzianka.
Przyczyny mego niepisania sa dwie.
Pierwsza, glowna: jestem tak zarobiona, ze czasem mam wrazenie, ze gonie wlasny ogon. Druga jest zwiazana z pierwsza. Kiedy juz najdzie mnie wena i ochota na pisanie, to monitor jest najczesciej zajety, bo ten skunks czyli Maz, ktorego laptop dziala bez zarzutu potrzebuje wiekszego monitora do pracy. Nie robi na nim wrazenia, ze w moim laptopie monitor nie dziala wcale. Nie chce byc zlosliwa, ale czasem gdy poucza swych synow, ze powinni sie dzielic rzeczami to mam ochote rzucic: Przyganial kociol garnkowi (albo garnkom).
Meza jednak nie ma. Robi badania w Kolorado. Wroci w poniedzialek wieczorem. Dzisiaj juz nic wiecej nie napisze bo padam na twarz po przejechaniu 500 mil z dwojka dzieci i dwumiesiecznym szczeniakiem: tak, tak nabylismy wymarzonego golden retrievera. A musze jeszcze rozpakowac samochod, walizki. Spedzilismy cudowne 4 dni w San Diego i po drodze do domu odebralismy nasza suczke.
Obiecuje zamiescic zdjecia psa z dziecmi. Razem i osobno wygladaja slicznie. Szczeniak to sama slodycz, poza tym, ze sika. Nie wiem jak Maz przezyje bezczeszczenie swietej, nowej, drewnianej podlogi. Licze na to, ze Lea go oczaruje.
Miło, że jesteś:))
OdpowiedzUsuńjestem, ale troche jakbym zanikala w biegu.
Usuńchyba jestem beznadziejnie zorganizowana, albo za duzo rzeczy chce zrobic, bo przeciez nie pracuje zawodowo!
Nareszcie:*
OdpowiedzUsuńLi! ja ciagle czekam na adres. Twoje koty przewalaja sie w mojej szafie!
UsuńA ja wiernie czekałam:)
OdpowiedzUsuńAniu:*
UsuńGolden powiadasz? Zapomnij o czarnych ciuchach :) (właścicielka kochanego sześcioletniego goldena)
OdpowiedzUsuń