poniedziałek, 25 kwietnia 2011

rodzinne klimaty

poranek
Mlodszy i Starszy wstali koszmarnie wczesnie
ja z nimi, niestety
powloklam sie pod prysznic
i nagle slysze wycie Meza:
- co robisz?! co robisz?! czy ty sie czasem zastanawisz nad tym co robisz?!
Mlodszy pochlipuje zalosnie:
- buuuuuuuuu, zniszczyles moj namiot! buuuuuuuuu
wychodze z lazienki, Mlodszy zawodzi, Maz miota sie w szale po domu
- a ty nic nie widzisz, nie reagujesz! - to do mnie
faktycznie nie widze, rano wogole slabo widze, a pod prysznicem z szamponiasta piana na oczach widze jeszcze slabiej...
wytezajac wzrok i z uwaga rozgladajac sie dookola szukam sladu uczynionych szkod
wypytuje Mlodszego o przedmiot sporu
- buuuu... tata mi zepsul namiot, hlip..przynioslem sobie gwozdzie z podworka buuu... zabral mi je i nie mam... smark...a my z Kajtkiem na kamping jedziemy buuu...
- tak, zardzewialymi gwozdziami narzute do podlogi przybijal!!! a ty nie reagujesz!!!
jak mam reagowac pod prysznicem, z piana na oczach, o niczym nie wiedziawszy, mysle sobie, ale taktownie milcze i pozwalam Mezowi dalej sie buldozyc
- wszystko w tym domu juz jest zniszczone, wszystko rozpierdola w drobny mak - kontynuuje wiec Maz zawziecie

mhmm...
jak dobrze, ze tu gdzie mieszkam Wielka Noc trwa tylko jeden dzien
dzieci sa juz szczesliwie w swojej placowce
Maz uspokaja skolatane nerwy oddajac sie z pasja swoim badaniom na uczelni

2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  2. anonimie usunelam komentarz. nie chce wyzwisk na moim blogu.

    OdpowiedzUsuń