piątek, 17 czerwca 2011

Grand Canyon, Sedona czyli...

...samotna wyprawa moich trzech panow.
Mlodszy ze Starszym wrocili usmiechnieci, zadowoleni, zrelaksowani i pelni nowych wrazen oraz opowiesci.
Maz natomiast jakby lekko przybladl i postarzal sie o jakies 5 lat. Wieczorem, kiedy dzieci zniknely juz w swoich lozeczkach i zalegla bloga cisza, Maz rzucil do mnie zmeczonym glosem:
- Nie sluchaja. I ciagle sie kloca.
Nic nie odpowiedzialam. Milczenie jest zlotem.

Grand Canyon i chlopcy

piekne czerwone skaly w Sedonie

i niemniej ladna rzeka tez w Sedonie

javeliny w kwiatki

rozowe javeliny...

i javeliny z hawajskimi lei na szyjach

oraz obowiazkowy na Dzikim Zachodzie cowboy


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz