czwartek, 23 czerwca 2011

proba dialogu wieczorowa pora

Starszy ma bardzo wrazliwa skore ze sklonnosciami do egzemy.
W zwiazku z powyzszym codziennie, po wieczornym prysznicu poddaje sie rutynowemu smarowaniu-nawilzaniu. Jest rozsadnym pieciolatkiem; wie, ze jesli odpuscimy sobie wieczorna procedure, to po paru dniach skora zacznie go piec i swedziec. A tego nie lubi, nie chce, woli uniknac. Stoi wiec, troche sie wierci i kreci. Caly czas do mnie mowi, opowiada, zadaje pytania, nadaje i gada. A w mojej glowie dudni i huczy; nie nadazam za nim, jestem zmeczona po dlugim, upalnym dniu. Marze juz tylko o fotelu, kawie i ksiazce, czyli odrobinie tzw. relaksu...
- Mamo, posmarujesz mnie calego? - pada pytanie.
- Yhm, calego. - mrucze w odpowiedzi.
- Nogi? - drazy dalej.
- Oczywiscie.
- Pupa? - ciagle liczy na to, ze konwersacja sie rozwinie.
- Tak.
- Brzuch? - Starszy jest niestrudzony.
- No jasne.
- Rece tez? - moje lakoniczne odpowiedzi zdaja sie Go nie zrazac.
- Yhm.
- A buzia? - pada pytanie z nadzieja, ze cos sie jednak da ze mnie wycisnac.
- Nie buzi ci tym kremem nie smaruje.
- Ha! - lypnal na mnie z triumfalnym blyskiem w oku - czyli jednak nie smarujesz mnie CALEGO!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz