czwartek, 2 czerwca 2011

uczymy sie plywac

 - Nie bede sie uczyl plywac! Nie chce! Nie lubie! Nie bede!- wrzeszczal do mnie Mlodszy jakies dziesiec miesiecy temu. Swoj protest wzmocnil tupaniem i gwaltownymi wymachami rak.
- Bedzisz synu. - powiedzialam to spokojnie, ale twardo i zdecydowanie - Bedziesz sie uczyl plywac. I sie nauczysz. Bedziesz dobrze plywal. Mozesz nie grac w pilke nozna, mozesz nie grac w tenis, koszykowke, siatkowke...Ale bedziesz plywal. To nie jest kwestia uprawiania sportu. To sprawa twojego bezpieczenstwa.

Latem, kazdego roku w moim miescie tonie kilkoro dzieci w wieku od roku do kilku lat.
Przy domach kolegow i kolezanek moich dzieci bardzo czesto sa baseny. Zdaje sobie sprawe z tego, ze ZAWSZE musze ich pilnowac, kiedy sa w wodzie. Ale uczac ich plywac zwiekszam im szanse na przezycie, gdyby w wodzie sie znalezli mimo braku opieki doroslego.

Mlodszy polubil juz nauke plywania

uwaznie slucha tego co mowi nauczyciel (chociaz nie zawsze i nie wszystko rozumie)

potem dzielnie stara sie wykonac, to co zrozumial...

czasem wyglada przy tym bardzo powaznie

innym razem dosc zabawnie
Po dziesieciu miesiacach systematycznej nauki Starszy i Mlodszy radza sobie w wodzie calkiem niezle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz