środa, 28 grudnia 2011

jak to u nas w te Wigilie bylo

W wigilijny poranek oczekiwanie na Dzieciatko Jezus, a wlasciwie na prezenty, ktore przynosi i zostawia kazdego roku pod nasza choinka, oraz emocje z tymze oczekiwaniem zwiazane siegnely zenitu. Starszy i Mlodszy mieli glupawke, chichrawke, niegrzeczniawke i pare innych przypadlosci jednoczesnie. Uczciwie przyznam, ze mialam serdecznie dosc swoich dzieci. Maz tez mial dosc. Zasiadl pod nieubrana jeszcze choinka, popatrzyl w zamysleniu na szalejacych synow i odezwal sie tymi slowy:
- Dla mnie Boze Narodzenie mogloby nie istniec. Staram sie najlepiej jak potrafie swietowac, bo wiem, ze zalezy na tym waszej mamie i wam. Ale jesli sie nie uspokoicie, to w tym roku nie ubierzemy choinki...
W dzieci jakby piorun strzelil. Jak to: nie ubierzemy choinki?!
- Mamo, ubierzesz z nami choinke? - uczynil niesmiala probe Starszy, choc nauczony swoim prawie szescioletnim doswiadczeniem powinien wiedziec, ze nie gram w te gre.
- Ubieranie choinki, to jest robota taty i wasza. Jesli ojciec stwierdzil, ze nie da rady z wami jej ubrac to trudno, nie bedzie w tym roku przystrojonego drzewka. Zielona tez jest ladna. I pachnie. Mnie wystarczy, ze pachnie. - powiedzialam stanowczo, choc gdzies gleboko mialam nadziekje, ze Maz jednak zmieknie.
Male gnomiki poszeptaly cos miedzy soba, poprzepychaly sie, lypnely spod oka na ojca, na mnie i zasiadly do Lego. Siedzialy tak bita godzine i budowaly. W domu panowala bloga cisza, ktora tylko od czasu do czasu zaklocal moj odkurzacz. Po godzinie Maz zaczal znosic z garazu choinkowe gadzety.
- Nakladacie ozdoby na zmiane: raz jeden, raz drugi. Nie chce slyszec zadnych klotni ani wrzaskow. Nie ma biegania ani skakania. Czy wyrazam sie jasno?
Dwa gwaltowne, potakujace kiwniecia lepetynkami.
To bylo najbardziej zgodne ubieranie choinki w naszym domu.
O godzinie 1:00 Maz pojechal do swojego labu wyjac probki z pieca...20 lat temu uznalabym to pewnie za profanacje i osobista zniewage. 7 lat temu, u progu swego malzenstwa, bylabym gleboko nieszczesliwa, ze tego dnia dla niego wazniejsze jest wyciagniecie paru kilogramow piachu z pieca niz szykowanie ze mna kolacji wigilijnej.
Dzisiaj wiem, ze dla mojego Meza naprawde Swieta moglyby nie istniec. Ale stara sie najlepiej jak potrafi obchodzic je razem z nami. Nie zawsze tak bylo. Mamy za soba dluga droge pelna bolesnych doswiadczen. Ciesze sie, ze dzisiaj jestesmy w miejscu, z ktorego kazde z nas stara sie dostrzec potrzeby tego drugiego.
Maz wrocil do domu na godzine przed kolacja wigilijna. Spedzilismy razem mily, cieply, rodzinny wieczor. Pobawilismy sie z dziecmi ich nowymi zabawkami, pobylismy razem. Kiedy chlopcy znikneli w drzwiach swojej sypialni, Maz pognal do swoich jeszcze cieplych (prosto z pieca) danych, a ja zaglebilam sie w fotelu z ksiazka, ktora znalazlam pod choinka. Coz, kazdy swietuje tak jak lubi.

5 komentarzy:

  1. Cudowne, ciepłe i takie szczęśliwe. Twoje życie jest niebanalne i ciekawe. Twój mąż pomimo tak intensywnej pracy naukowej znajduje czas dla Was, jesteście z nim choćby po drugiej stronie globu. Tak trzymaj, niezła dyplomacja z tą choinką. Zaglądam tu i podpatruję jak rozmawiasz z synami, czytam jak Chustka to robi, i Li z córkami....to lepsze niż podręczniki na temat wychowywania dzieci. Dziękuję
    elw

    OdpowiedzUsuń
  2. Staram sie rozumiec, ze 4ro i 5ciolatek bardzo przezywaja takie imprezy jak swieta, ubieranie choinki, urodziny, podroze itp. Uwazam jednak, ze musza sie uczyc co zrobic z tymi emocjami, zeby nie dokuczac innym. Jestem zdecydowana przeciwniczka bezstresowego wychowania :D Zycie jest pelne stresow i roznych wyzwan, im predzej sie o tym kochane dzieci przekonaja, tym lepiej dla nich i dla nas.
    Co do cieplych Swiat: wierz mi, pierwsze Boze Narodzenie z moim Mezem za oceanem przeplakalam...I nie tylko pierwsze. Teraz wiem, ze nie moge sie spodziewac, ze dla innych ludzi jest wazne to samo, co dla mnie. A wspolne zycie z drugim czlowiekiem wymaga nieustannej pracy nad soba z obu stron.

    OdpowiedzUsuń
  3. podobaja mi sie Twoje swieta. bez agresji, bez przymusu

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że każda z nas miała "mokre Boże Narodzenie", bo to chyba jest wpisane w kalendarz doświadczeń "młodej-niedoświadczonej" żony i po porostu miałyśmy to przerobić. Dziś liczy się, że potrafimy sprawić, to iż niektóre chwile mają już inny wymiar dla nas, dzieci nas zmieniają, otoczenie oraz to że jesteśmy już troszkę starsze (chciałoby się napisać mądrzejsze)....i dlatego wcześniej napisałam że w życiu nie ma nic za darmo. I co najważniejsze nie cukrujesz że u Ciebie to cud miód bo nie wierzę w takie idealne związki. Przemawiasz do mnie pod względem dialogu z dziećmi i nie słodzenia z Mężem. I trzymaj się tam daleko i nie daj się i powiedz Mężowi że ma świetną żonę, tak na wszelki wypadek jakby zapomniał (bo nie ma to jak prawić sobie samej komplementy) ;-))) pozdrawiam elw

    OdpowiedzUsuń
  5. Kawał bydlaka a nie mąż i ojciec.
    I na dodatek zdradza cie !

    OdpowiedzUsuń