wtorek, 20 grudnia 2011

nowa, swiecka tradycja

Tradycja w naszym domu jest, ze mak na makowiec kreci Maz. I kroi salatke jarzynowa ogladajac przy tym "Misia". Kupuje tez z chlopcami choinke.
Rok temu tradycji nie stalo sie zadosc, poniewaz Maz z powodu ataku zimy byl utkniety na lotnisku w Zurichu na 36 godzin. Nastepnie odbyl przymusowe miedzyladowanie gdziestam po drodze, bo jeden z kochanych wspolpasazerow ktory jednoczesnie okazal sie byc cukrzykiem najadl sie czegos, czego jesc nie powinien albo/i zapomnial zabrac ze soba insuline. Skutkiem swojej lekkomyslnosci oraz/lub zapominalstwa zaczal schodzic z tego swiata. Maz pojawil sie wiec w progu domostwa chwile przed kolacja wigilijna wykonczony podroza oraz osmiogodzinna roznica czasu miedzy nami a Europa. Krecenie maku na makowiec, kapusty z grzybami na farsz do pierogow, zakup choinki oraz kilka innych drobiazgow przedswiatecznych stalo sie moim wylacznym udzialem.
W tym roku Maz nigdzie nie podrozuje. Jest sporadcznie w domu, ale tylko mocno przeziebionym cialem. A jego duch szykuje sprzet potrzebny do badan, kore bedzie robil po Nowym Roku na Hawajach, wykancza artykuly, sprawdza egzaminy, przygotowuje wystapienie na konferencje. Naturalnie wlasnie teraz Maz musi co drugi dzien pojechac w teren na caly dzien celem pobrania probek lub zrobienia pomiarow. Na moja bardzo niesmiala propozycje przekrecenia maku (jutro chce upiec makowiec) Maz odpowiedzial stanowczo:
- Nie dzisiaj. Dzisiaj musze napisac list polecajacy Trentonowi (postdoc Meza, ktory szuka pracy) - po czym oddalil sie kichajac i smarczac przed oblicze swego komputera.
Nie lubie Trentona. I niech tak zostanie. Przeciez nie moge znielubic Meza. I to na 4 dni przed Bozym Narodzeniem. A mak i kapuste przekrece sama. Powoli staje sie to nowa, swiecka tradycja w naszym domu.

7 komentarzy:

  1. Oj, Ingrid! Jestes swieta! A tak na powaznie, czy tylko mezczyzni sa naukowcami? Czy tylko mezczyzni jezdza na konferencje, koncza publikacje i pisza recenzje studentom?? Nie Nie! I jeszcze raz NIE! Ja za 3 godziny mam rade wydzialu. W miedzyczasie musze odebrac dziecie ze szkoly, nakarmic, wrocic na uczelnie, wysluchac seminarium, sprawdzic poczte i "konsultowac" studentow. To tylko dzisiaj. Jutro..... no nie bede zanudzac, ot zycie na uczelni. Wigilia dopiero w sobote wiec z makowcem, ryba, salatka, choinka i prezentami zdaze bez problemow! No coz kobieta potrafi! Ingrid! Nie daj sie! Twoj maz zyje w luksusie ktory Ty mu tworzysz! Mozna inaczej! POzdrawiam KASIA

    OdpowiedzUsuń
  2. @ Tabaka: nie dam sie :)
    @ Kasia: swiete to sa kobiety takie jak Ty, pracujace na 2-3 etatach; ja mam "tylko" dzieci i dom na glowie; poprostu nie lubie krecic maku :))) oraz ze smutkiem obserwuje, ze moj Maz czesto dokonuje wyborow na rzecz pracy; moze taka jest rzeczywistosc?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ingrid! Twoj maz tez moze pracowac na dwoch etatach! Nie wyreczaj go we wszystkim! Nie tlumacz, ze jest naukowcem. To ZADNE wytlumaczenie. BArdzo pozdrawiam KASIA

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja niestety takiemu mężowi "podziękowałam", jego kariera była na planie nr 1, ja i dziecko sami się snuliśmy, sami choinkę ubieraliśmy, nie pomagał-"ciężko pracował", a na każdą zmianę musiałam mieć jego decyzję. Teraz decyduję sama (mam nowego męża) który nie utrudnia tylko pomaga, czuję się spełniona na 3 etatach i czuję się kochana i kocham i tego się trzymam.
    Ale każda kobieta ma swoją historię i swój sposób na bycie szczęśliwą i wiem, że w życiu zawsze jest coś kosztem czegoś. Najważniejsze żebyś Ty czuła się szczęśliwa, mi taki model małżeństwa nie odpowiadał. Pozdrawiam i życzę miłego "kręcenia" czego się tylko da. Zdrowych i pogodnych Świąt.
    elw

    OdpowiedzUsuń
  5. Moj Maz kocha to co robi. Wiedzialam o tym wychodzac za niego. Powiem wiecej zafascynowalo mnie to, bo lubie ludzi z pasja i chyba nie bylabym szczesliwa jako zona np. ksiegowego. W codziennym zyciu bywa to czasem trudne, ale malzenstwo to wieczne kompromisy. Jego praca ma swoje plusy i minusy. Minusem jest niewatpliwe znikanie fizyczne i mentalne na dlugie okresy, bo np. cos pisze, ma konferecje itp. Plusem sa nasze wspolne podroze do roznych ciekawch miejsc, na ktore prywatnie nie byloby nas stac. Plusem jest tez jego ruchomy czas pracy, dzieki ktoremu np. zabieral chlopcow przez 3 lata, co tydzien na godzine na tzw. story time w bibliotece.
    Staram sie widziec plusy. Blog jest dla mnie wentylem, ktory pozwala dac ujscie zbyt wysokiemu cisnieniu :).
    Oraz mak i kapuste wczoraj przekrecil, kiedy bylam z chlopcami na basenie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Tyle kilometrow, a tak samo-mak, kapusta!:)) Niech te swięta przyniosą Wam radość i wytchnienie...niech upłyna w zdrowiu i spokoju!

    OdpowiedzUsuń