Przyczlapaly do mnie dwie male ninja. Po minach widze, ze czegos chca. Bardzo chca.
- Mamoooo... oddalabys nam juz moze te miecze, co? - jeknela proszaco ninja mlodsza. Miecze wyladowaly kilka dni temu na szafie w sypialni, albowiem nie zdzierzylam. Zwyczajnie nerwy mi siadly.
- Wcale nie bedziemy walczyc - zapewnila ninja starsza wznoszac jednoczesnie na mnie swe uczciwe spojrzenie.
- To po co wam miecze? - zapytalam gratulujac sobie jednoczesnie w duchu coraz lepszego refleksu i przenikliwosci.
- Bedziemy udawali, ze meble to ludzie - starsza ninja caly czas wlepiala we mnie wyczekujaco proszace spojrzenie - oddaj, co?
- Dobrze, ale bawicie sie tylko w waszym pokoju, zgoda? - poddalam sie niechetnie.
Ciekawe, kiedy miecze wroca na szafe.
Boszeee, ja też jestem taka twarda-miękka, nie umiem być konsekwentna i mam świadomość, że za jakiś czas wróci poprzedni stan rzeczy, ale jak słyszę mamo przepraszam i obiecuję z anielsko wywalonymi oczami, usta złożone w buziak i zapewnienie jak bardzo mnie kochają....to wymiękam. Tak, tak....żałuję tego swojego niekonsekwentnego podejścia. Ale nie umiem inaczej....
OdpowiedzUsuń