wtorek, 24 stycznia 2012

samo zycie

Stoimy z Bobbym w kolejce do budki, w ktorej sprzedaja rewelacyjne fish and chips. Srednia wieku kolejki: ok 65 lat, bowiem zima na Big Island przylatuja glownie emeryci. No i naukowcy. Moja zlamana reka stanowi glowna atrakcje kolejkowa.
- A coz to sie stalo z pani reka - pyta zazywna jejmosc z troska w glosie.
- Zlamalam - informuje po raz dwudziesty tego dnia i nie czekajac na dalsze standardowe pytanie dorzucam - wychodzilam z wody, pchnela mnie fala i upadlam na skale.
- Co za pech - piecdziesieciolatek w koszulce w ananasy wyglada na zmartwionego - podczas wakacji...
- Nie jest zle - pocieszam pana w ananasach - ciagle moge chodzic.
- No ale jest pani na Hawajach - wlacza sie starsza, mocno pomalowana pani - ze zlamana reka!
- Ale to tylko lewa reka - probuje przekonywac - a ja jestem praworeczna. I to w dodatku moja, a nie mojego syna.
- Ma pani przeciez zmarnowane wakacje! - oponuje jejmosc w rozmiarze XXXL, ktora najwyrazniej nie moze sie pogodzic z moja beztroska.
- Prosze sie nie martwic - powoli zaczynam tracic cierpliwosc - ja tu jestem piaty raz. I latem znowu tu przylece. A wypadki sie zdarzaja. Poprostu takie jest zycie.

Nie, nie mialam zmarnowanych wakacji. Mimo zlamanej reki i mimo znalezienia tydzien wczesniej przez absolutny przypadek "czegos" w swojej piersi. Spedzilam mile dziesiec dni ze swoja radzina w pieknym miejscu. Odpoczelam i jestem gotowa na nowe wyzwania, ktore niesie zycie.
Dzisiaj zalozono mi sliczny, czerwony gips. Moja reka poczula sie duzo lepiej! Odwiedzilam tez swojego ginekologa, ktory przypuszcza, ze to "cos" co znalazlam, to jakas cysta. W przyszlym tygodniu czeka mnie mammografia i ultrasound. Jestem dobrej mysli.      

3 komentarze:

  1. Kiedyś siedziałam u fryzjera z folią aluminiową i oddawałam się lekturze, wszedł mocno podchmielony Pan i dziwnie na mnie patrzy, po czym stwierdza, że bardzo się z tym męczę. Odpowiedziałam mu że to tylko złudzenie i odpoczywam od odkurzacza i innych urządzeń domowych. Pan stwierdził, że muszę w takim razie zmienić męża, odrzekłam, że nie ma takiej potrzeby ponieważ on doskonale wie jak się obsługuje odkurzacz i pralkę ;-). No i tym sposobem skończyliśmy naszą przemiła rozmowę.
    Ale taka nadgorliwość jest lekko męcząca. A może jakiś napis na gipsie w stylu Well I feel ;-)?
    elw

    OdpowiedzUsuń
  2. To optymistka z ciebie:)Tak trzymac!

    OdpowiedzUsuń
  3. zaczne sie martwic jak bede miala czym :) nie ma sensu zamartwiac sie tym, co by moglo byc

    OdpowiedzUsuń