Zawsze, kiedy odwiedzam Big Island, nadchodzi dzien, w ktorym stwierdzam, ze juz dosc wylegiwania sie na lezaku w cieniu palmy z ksiazka w jednej i chlodnym piwem w drugiej dloni, dosc kapieli w oceanie, grzebania w piachu i wszelkich innych rozkoszy plazowych.
Czas ruszyc przed siebie. Musze cos odkryc, zdobyc, poznac. Byc w ruchu. Z kazdej takiej wyprawy wracam szczesliwa, z nowymi wrazeniami i odkryciami.
Wczoraj, dosc wczesnym rankiem zapakowalam chlopcow i siebie do samochodu. I ruszylismy. Przed siebie, wzdluz wybrzeza. Dookola wyspy, droga nr 19 i 11.
Po drugiej stronie wyspy znajduje sie
Hawai`i Volcanoes National Park. Tradycyjnie podczas naszego objazdu odwiedzamy to miejsce. Droga nr 11 jest w parku zalana lawa na odcinku kilkunastu mil. Tak naprawde nie da sie wiec objechac wyspy dookola, bo koleczko, ktore kiedys tworzyly drogi zostalo przerwane potokiem lawowym. Mozna dojechac do konca tej drogi od strony parku i pojsc na spacer po lawie.
|
koniec drogi |
Na poczatku drogi w parku ogladalismy steam vents: miejsca, gdzie woda deszczowa przeciekla do gruntu, zostala podgrzana przez gorace kamienie i unosi sie w postaci pary.
|
steam vents |
|
roslina, ktora rosnie na kraterze |
|
potok lawowy |
|
potok lawowy, ktory wpada do Pacyfiku; to czarne to mlodszy potok lawowy |
Najwieksza atrakcja dla chlopcow byl spacer przez
lava tube, ktora wyglada jak tunel zrobiony przez czlowieka. Jest to otwor, ktory powstal na skutek cisnienia, pod ktorym lawa wydostawala sie na powierzchnie.
Rok temu, wiedziona ciekawoscia, postanowilam sprawdzic co jest po drugiej stronie zalanej lawa drogi, w okolicach Hilo. Tej jej czesci, ktora nie znajduje sie w parku. Znalazlam tam zielona dzungle, ktora wyrosla na czarnych potokach lawowych wpadajacych do lazurowego oceanu. Nie moglam i tym razem nie pojechac w to miejsce.
Sa takie momenty, kiedy odbiera mi mowe, przystaje w oslupialym zdumieniu. Zapiera dech i cos lapie za gardlo. Bo jest pieknie. Niewyobrazalnie, cudownie, zadziwiajaco. Nie moge myslec, tylko otwieram buzie i patrze, chlone. To byla jedna z takich chwil.
Dodatkowo urzekl mnie kompletny brak turystow. Nikt tam nie jezdzi, bo nie ma w tym miejscu sklepow, hoteli, plaz. Znalazlam osade hipisow, spotkalam na skalach kobiety tanczace taniec hula, kilka domow i stary opuszczony cmentarz.
|
sztuka w przydomowym ogrodku wykonana z bazaltu |
|
stary cmentarz w dzungli nad oceanem |
|
dzungla |
Alez pieknie :)
OdpowiedzUsuńprawda?
OdpowiedzUsuńswiat jest piekny! :)