Chris nocuje dzisiaj po drugiej stronie wyspy, w okolicach Hilo. Ma tam do zrobienia pomiary dzisiaj i jutro. Nie warto mu wracac dzisiaj dwie godziny do Puako na noc tylko po to, zeby jutro rano znowu jechac dwie godziny w to samo miejsce.
Zostalismy sami. Maz musi odczytac dane z dwoch eye buttons. Eye button to ustrojstwo wielkosci orzecha laskowego, ktore najpierw trzeba zaprogramowac a potem wiesza sie je w starannie wybranym miejscu, raczej niedostepnym i niewidocznym dla niezainteresowanych. Taki eye button zbiera dane dotyczace opadow lub temperatury. Po roku lub dwoch, w zaleznosci od tego na jak dlugo zostalo ustrojstwo zaprogramowane, trzeba przyjechac z komputerem, na podstawie koordynatow z GPS znalezc je na drzewie, kamieniu, domku itp. przylozyc czytnik i w ciagu kilku minut sciagnac dane. Zaprogramowac na kolejny czas i po sprawie. Pod warunkiem, ze dziala komputer...
Trzy dni temu panowie po godzinnym marszu znalezli w deszczu i przy temperaturze 7C na wysokosci 12.000 m eye button i nie mogli zczytac danych. Przez dwie godziny, ciagle w deszcu i przy 7C naprawiali komputer. W koncu dostali swoje dane, ale wrocili wsciekli i kleli na czym swiat stoi. Nie wiem dlaczego najbardziej dostalo sie biednym Chinczykom...
Trzy dni temu panowie po godzinnym marszu znalezli w deszczu i przy temperaturze 7C na wysokosci 12.000 m eye button i nie mogli zczytac danych. Przez dwie godziny, ciagle w deszcu i przy 7C naprawiali komputer. W koncu dostali swoje dane, ale wrocili wsciekli i kleli na czym swiat stoi. Nie wiem dlaczego najbardziej dostalo sie biednym Chinczykom...
Dzisiejsze punkty do odczytania sa latwo dostepne. Jeden jest na pobliskiej plazy, drugi na potoku lawowym, do ktorego mozna podjechac samochodem i isc ok 10-15 minut.
- Synki, chcecie pojsc ze mna na spacer po potoku lawowym - zapytal Maz - mozemy razem zrobic kawalek roboty. Potem znajdziemy drugi button na plazy i po robocie poplywamy.
- Chcemy, chcemy, bedzie fajnie - entuzjazm i optymizm 4-5latka nigdy nie przestanie mnie fascynowac.
- A czy ty, mamo, tez chcesz pochodzic po lawie? - zatroszczyl sie Mlodszy o moja rozrywke.
- Nie synku, dziekuje, mam juz inne plany - powiedzialam szybko - ale jestem pewna, ze milo i ciekawie spedzicie czas z tatusiem.
- Matka zamiast na spacer po lawie wybiera sie na spacer po centm handlowym - mruknal ponuro Maz zdegustowany moja ignorancja oraz lekko przestraszony szkodami, jakie najprawdopodobniej poczynie na naszym koncie.
Tak, dokadnie tak! Zakupy! Panowie zostawili mnie Kings` Shops w Waikoloa, a sami pojechali szukac swoich eye buttons. Przez trzy godziny oddawalam sie orgii zakupow. W samotnosci. I bylo mi dobrze, wspaniale, wysmienicie. Nikt sie za mna nie petal, nie musialam uwazac, zeby male, czteroletnie, ciekawskie, niedomyte lapki nie uszkodzily towarow. Nie musialam napominac, strofowac, grozic, negocjowac, wyprowadzac ze sklepu, uciszac...
Po bardzo udanych zakupach zjadlam lunch i wypilam dwa hawajskie koktajle: Mai Tai i Hawaiian Sunset. Obydwa byly kolorowe i smaczne. Z lekkim szumem w glowie, objuczona zakupami jak wielbladzica odnalazlam moich chlopakow na plazy. To byl bardzo mily dzien.
- Nie synku, dziekuje, mam juz inne plany - powiedzialam szybko - ale jestem pewna, ze milo i ciekawie spedzicie czas z tatusiem.
- Matka zamiast na spacer po lawie wybiera sie na spacer po centm handlowym - mruknal ponuro Maz zdegustowany moja ignorancja oraz lekko przestraszony szkodami, jakie najprawdopodobniej poczynie na naszym koncie.
Tak, dokadnie tak! Zakupy! Panowie zostawili mnie Kings` Shops w Waikoloa, a sami pojechali szukac swoich eye buttons. Przez trzy godziny oddawalam sie orgii zakupow. W samotnosci. I bylo mi dobrze, wspaniale, wysmienicie. Nikt sie za mna nie petal, nie musialam uwazac, zeby male, czteroletnie, ciekawskie, niedomyte lapki nie uszkodzily towarow. Nie musialam napominac, strofowac, grozic, negocjowac, wyprowadzac ze sklepu, uciszac...
Po bardzo udanych zakupach zjadlam lunch i wypilam dwa hawajskie koktajle: Mai Tai i Hawaiian Sunset. Obydwa byly kolorowe i smaczne. Z lekkim szumem w glowie, objuczona zakupami jak wielbladzica odnalazlam moich chlopakow na plazy. To byl bardzo mily dzien.
:))) no wyszła z Ciebie prawdziwa Kobieta! tez to uwielbiam...plaza , morze, SPA.. no ok,ale jak sa fajne sklepy...to mruczę...ale przyznam,że zawsze kupuje nie tylko dla siebie...i mąż, i córka, i przyjaciółka-każdy jest też obdarowany ciuchami i nie tylko.właśnie wczoraj wróciłam i bagaży było znowu więcej , niż przy wyjeździe.ale kilka świetnych nowych książek tez swoje waży Wielu kolejnych miłych dni, Ingrid!
OdpowiedzUsuńoch! wyszalalam sie dzisiaj :), bylo cudownie!
OdpowiedzUsuńdla dzieci kupuje, dla Meza nie, bo on lubi kupowac sobie sam, trudno mu dogodzic;
a jak Twoje wakacje nad Baltykiem?
ach, moje wakacje fajne- dowód na to taki, ze się ucieszyłam na widok mego domu:)) poleniuchowałam sobie...kupiłam taki pakiet wakacyjny z zabiegami SPA...pomasowali mnie kamieniami, czekoladą, nawilżyli ...poczytałam pospacerowałam, poleżałam w koszu na plaży , poszalałam po sklepach...a w czwartek przyjechał mój mąż i razem wróciliśmy wczoraj,,,trochę słońca , trochę chmur....ale ja xle znoszę upaly, więc lobię taką aurę, a teraz siedze wogrodzie i patrzę, jak wszystko idzie ku jesieni.... ( doczytalam,że u Was juz rozpocząl sie rok szkolny... ja zaczynam 1 wrzesnia, ale 22 juz mam jakies szkolenie..) Rozkoszuj sie nadal tak piękna wyspą ... ja poznaję ja dzieki Tobie!
OdpowiedzUsuńtakie wakacje brzmia jak calkowity, 100% relaks :)
OdpowiedzUsuńzazdroszcze Wam poznego lata w Polsce i wczesnej jesieni-to moja ulubiona pora roku;
brakuje mi kwitnacych astrow, slonca, ktore swieci juz troszke jesiennie, porannych chlodow, pierwszych przymrozkow, pierwszych spadajacych, kolorowych lisci, kwitnacych wrzosow...