poniedziałek, 3 października 2011

poniedzialkowe refleksje z przyszkolnego placu zabaw

Starszy chodzi do zerowki. W szkole, bo innej nie ma. Chodzi na trzy godziny dziennie, bo taka opcje dla niego wybralismy. Istnieje tez tzw. KinderPlus, ktore oznacza siedmiogodzinny pobyt pieciolatka w szkole. Ten wariant zostal zdecydowanie odrzucony. Przeraza mnie pobyt piecioletniego dziecka w szkole przez siedem bitych godzin. Od przyszlego roku nie ma wyboru, az do wieku nastoletniego bedzie spedzal w szkole siedem godzin, od 8:00 do 3:00.
Na razie cieszymy sie tym co jest. Odbieram Starszego o 11:00 i mamy dla siebie cale trzy godziny. O 2:00 odbieram Mlodzego, wiec juz nie jestesmy calkiem sami.
Poniedzialki sa naszym specjalnym dniem. W poniedzialki dzieci koncza szkole wczesniej, dla Starszego oznacza to 10:15. W poniedzialek Starszy moze sobie wybrac co bedziemy robili, bo mamy naprawde duzo czasu. Bylismy juz dwa razy w kinie, w ogrodzie botanicznym. Mamy w planach ZOO, ksiegarnie i rozne inne.
Dzisiaj Starszy zazyczyl sobie, zebysmy poszli na przyszkolny plac zabaw, bo chcial sie tam pobawic.
Starszy bawil sie, a ja przygladalam sie otoczeniu i dumalam.
Wybiegly dzieci na boisko, bo zblizala sie pora lunchu. Na trzykolowym rowerze przyjechal chlopiec z bardzo silnym porazeniem mozgowym. Towarzyszyla mu nauczycielka. Nauczycielka tylko dla niego. Karmila go. Mowila do niego.
W klasie rownoleglej do klasy Starszego jest chlopiec z autyzmem. Nie mowi. W klasie jest dodatkowy nauczyciel, ktory mu pomaga. Jest tam dla niego. Tylko dla niego.
W szkole widuje wiecej dzieci z roznymi problemami rozwojowymi.
Kiedy zapisywalam Starszego do szkoly dostalam do wypelnienia gore papierow. Byl tam miedzy innymi formularz, na ktorym mialam zaznaczyc, czy w domu dziecka mowi sie po angielsku, czy tez w jakims innym jezyku. Zaznaczylam, ze Starszy w domu nie mowi po angielsku. Na te okolicznosc Starszy zostal przetestowany. Z testow wyniko, ze z angielskim radzi sobie bardzo dobrze, ale zapytano mnie czy nie chcielibysmy, aby zostal umieszczony w specjalnym programie. Obecnosc w programie oznacza, ze bedzie monitorowany. Jesli zajdzie koniecznosc pomocy, to wowczas pojawi sie w klasie nauczyciel, tylko dla niego, ktory mu pomoze...
Prawda, ze wszystko to brzmi cudownie, idealnie, niemalze jak bajka?
Tak, tylko, ze mieszkam w obrebie najlepszego dystryktu szkolnego nie tylko w Tucson, ale i w Arizonie. Arizona jako stan zajmuje jedno z ostatnich miejsc w rankingach dotyczacych edukacji. Ale dystrykt szkolny, w ktorym mieszkam miesci sie w pierwszych 10%, czyli calkiem niezle.
Mieszkam poza miastem, co oznacza, ze mieszkancy sami decyduja na co przeznacza swoje podatki. A sa to wysokie podatki, bo mieszkaja tu w wiekszosci dosc zamozni ludzie. Biednych na to nie stac, bo domy tutaj sa drogie. Sa to tez ludzie swiatli, wiec spora czesc pieniedzy przeznaczana jest wlasnie na edukacje.
Nadal brzmi cudownie, prawda?
To co mnie uwiera, to swiadomosc, ze w drugiej czesci miasta, na poludnie od nas tez mieszkaja dzieci. One nie maja takiego samego startu jak moje. Owszem jesli ktos jest szalenie zdolny i niesamowicie pracowity, to dostanie stypendium i wlasna, ciezka praca osiagnie sukces.
Ale ja mysle o dzieciach przecietnych. Dziecko przecietne z mojej dzielnicy ma zapewniony duzo lepszy start niz dziecko z poludnia Tucson, nie mowiac juz o rezerwacie.
I niby dlaczego mam sie tym martwic, ktos zapyta. Przeciez mojej rodzinie wiedzie sie dobrze. A jednak uwiera mnie swiadomosc, ze gdzies obok, calkiem niedaleko mieszkaja biedni ludzie, ktorych nie stac na wyedukowanie dzieci, ktorzy nie majac ubezpieczenia nie moga sie leczyc, ktorych dzieci prawdopodobnie nigdy nie spedza wakacji poza Tucson.
I tak sie jakos sklada, ze bieda ma zawsze troche ciemniejszy kolor skory.

7 komentarzy:

  1. ładny,ciekawy blog podoba mi się
    Witam we wtorek,
    niech Ci dopisuje dobry humorek,
    a wszystkie smuteczki schowaj w worek
    tak by zastał Cię miły wieczorek
    a w nocy by nie straszył
    Cię potworek

    Życzę pięknego dnia słoneczka na niebie
    radości w serduszku wspaniałego
    humorku na cały dzień cieplutko pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. to ładnie, że uwiera - ale jeśli uwiera, to może da radę się podzielić - jakieś stypendium dla przeciętnego, jakieś dowożenie, odwożenie? może pomoże...

    OdpowiedzUsuń
  3. jest Ktos, komu postanowilam, ze bede pomagac w miare mozliwosci i robie to systematycznie;
    kupuje jedzenie do banku zywnosci w mojej parafii;
    ale swiata nie zmienie, tego kraju, tego systemu tez nie;
    a napiasalam o tym, bo kiedys obiecalam, ze napisze czego tu nie lubie;
    wlasnie tego nie lubie: niby nie ma rasizmu, ale ten podzial gdzies jest, ta linia gdzes przebiega;
    to podzial ekonomiczny;

    OdpowiedzUsuń
  4. a to jak ja, nie lubię i nie wierzę, ze zmienię - czyli chyba coś nie tak jest na tym świecie, jeśli są jednostki, które to uwiera, czemu nie mamy takiej siły by to zmienić! Sit! Pieski świat.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej Ingrid! napisz, co Cie zirytowało w szkole Starszego! Wspomniałaś o tym u Chustki.( pisz spokojnie, Pani nie zrozumie:))) ) Zawsze ciekawie porównać systemy edukacji,Ale pewnie system systemem, a ludzie ludźmi. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Basiu, nastepny post dla Ciebie o Starszym, nauczycielce i jego klasie :).

    OdpowiedzUsuń
  7. O, dziekuje Ingrid i pozdrwaiwam porannie, jesiennie :))

    OdpowiedzUsuń