niedziela, 2 października 2011

urodziny

Mlodszy byl pijany ze szczescia.
Przyszly dzieci.
Byly dzieci.
Bawili sie.
W piratow.
Co chwila bylo slychac placz jakiegos dziecka,
bo albo ktos kogos czym uderzyl
(miecze pochowalam, ale patykow z podworka przeciez nie)
albo ktos zjechal do washa (koryto rzeki okresowej)
albo sie ktos z kims nie chcial bawic
albo ktos komus czegos nie dawal
itede itepe.

Przezylam.
Nastepne urodziny Mlodszego za rok
moze sie zregeneruje psychicznie do tego czasu.
Starszy zazyczyl sobie przyjecia na basenie
i teraz mysle sobie, ze to cudowny pomysl.
Inni sie beda martwic o rozrywke dla gormady 6ciolatkow
oraz czuwac nad ich bezpieczenstwem,
placzami,
krzykami
itede itepe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz