niedziela, 9 października 2011

szkola

Padlo pytanie: czym pani Starszego podniosla mi cisnienie?
No wlasnie czym?
Przeciez jest mloda (20-22), ladna, zgrabna, wysportowana, zawsze usmiechnieta, wyedukowana (ciagle mam taka nadzieje).
Nie ma doswiadczenia. To jej pierwsza klasa w karierze nauczycielki.
Od jakiegos czasu odnosze nieustanne, niczym niezmacone wrazenie, ze pani Starszego nie panuje nad sytuacja w klasie. Nad tym co sie dzieje miedzy dziecmi. Widze, ze dzieci probuja rozwiazywac same problemy pomiedzy soba. Niestety, czesto im to nie do konca wychodzi i w zwiazku z tym zaczyna tez kwitnac donosicielstwo.
Starszy jest czlowiekiem stosunkowo spokojnym i niewatpliwie indywidualista. Uwielbia bawic sie sam. Nie jest wielbicielem pracy zespolowej, co otrzymal prawdopodobnie w spadku po swoim ojcu. Jego kolegow troche ciekawi, a troche, prawdopodobnie drazni odrebnosc i niezaleznosc, ktora przejawia. Podobnie bylo w przedszkolu. Tyle tylko, ze w przedszkolu mial cudowna, madra nauczycielke, ktora potrafila tak nim pokierowac, zeby zaprosil dzieci do swoich pomyslow.
W szkole dochodzi do scysji, bo koledzy mowia mu co powinien wedlug nich robic, a u Starszego zaczyna to powoli budzic furie. W zwiazku z powyzszym w ciagu ostatnich 10 dni nauczycielka poczula sie w obowiazku powiadomic mnie, ze moj syn rzucil kubeczkiem z przecierem jablkowym (nie widziala, ale dziecko donioslo), podrapal kolezanke i wrzeszczal (kolezanka zakazala mu zabawy komputerem), podrapal kolege, ktory mimo wielu prosb ze strony Starszego oraz odsuwania sie, usilowal mu wlozyc cos do ucha...
Sytuacji nauczycielka nigdy nie widziala. Zawsze sa to informacje od dzieci.
Nie widziala tez jak jeden z kolegow zamknal mojego syna na placu zabaw i nie chcial wpuscic do klasy. Starszy byl wsciekly i przestraszony. Opowiedzial mi o tym w domu, a pani nauczycielka dowiedziala sie o tym ode mnie...
Teraz ja jestem wsciekla i przestraszona. Zamkniecie kogos na placu zabaw to nie kopniecie pod stolem, ktorego mozna nie zauwazyc. Pani uwadze umknelo, ze ze stanu zniknelo jedno dziecko! Ponadto dzieci szarpaly sie wielkimi, metalowymi drzwiami, ktorymi przytrzasniecie palcow mogloby sie skonczyc bardzo bolesnie.
Oczywiscie Starszy nie powinien reagowac wrzaskami lub rekoczynami. Nie powinien i zawsze mu to mowie. Szukamy innych, nie raniacych kolegow wyjsc z sytuacji. Martwi mnie jednak to, ze nauczyciel nie widzi tego co sie dzieje w klasie.
Chce, zeby moje dziecko czulo sie pewnie i bezpiecznie w szkole. Chce wiedziec, ze zostawiam swoje dziecko w dobrych rekach. Jak na razie nie mam takiego poczucia.

3 komentarze:

  1. Witaj , Ingrid! Dziękuję za temat:)) Czytając , pomyślałam, ze niezależnie od miejsca na mapie, z ludźmi wszędzie jest tak samo-albo ktoś się nadaje do zawodu nauczyciela, albo nie.Niezależnie od dyplomów uczelni, które skończył.I wiek nie ma tu nic do rzeczy .A jak liczna gromadka opiekuje się Pani?W polsce z ta liczebnością młodszych klas bywa rożnie. W mojej szkole w kl I-III jest do 20 dzieci, W szkole spolecznej(chodzi tam córeczka siostrzenicy)rodzice ustalili, ze maksymalnie 12 osób, są prywatne, gdzie jest po 2 dzieci w klasie ( ale sa to szkoly np, anglojęzyczne albo np. z wykladowym hiszpańskim.) Czy u Was ta liczba uczniow tez jest odgórnie regulowana?Obawiam sie , że ta Pani nie rokuje najlepiej na przyszlośc!Starszy - pewnie drazni, bo jest inny ...ha!Jak wszędzie :((A jak On to znosi? ma poczucie krzywdy, czy uodpornił się? A tak na marginesie, to przypomnialo mi sie opowiadanie Whartona, :Modig, czyli Dzielny", gdzie o nauczycielce padly slowa " byla mloda i niezbyt rozgarnięta",Czy w Stanach nauczyciele MUSZĄ mieć ukończone studia? ach, rozpisalam się , ale zawsze mnie ciekawi zycie w tak odmiennych realiach..no i przekonanie, ze należysz do najbardziej sympatycznych i tolerancyjnych Blogowiczek:)) Pozdrawaiam Ciebie i Chlopcow!

    OdpowiedzUsuń
  2. Poniewaz Arizona jest stanem zbankrutowanym co niesie za soba brak pieniedzy podniesiono limit w zerowkach do 19 dzieci. Podczas porannej sesji pani nie ma asystentki/ta. Od pierwszej klasy 2 klasy zerowkowe zostana rozdzielone pomiedzy 3 nauczycieli, wiec w klasach bedzie mniej dzieci. Dodatkowo dzieci ktore sa przejawiaja wyzsze umiejetnosci np. w matematyce lub w czytaniu-pisaniu beda na te zajecia zbierane ze wszystkich klas przez jedna z trzech nauczycielek i beda mialy zajecia na ciut wyzszym poziomie. Tych dzieci jest zazwyczaj mniej. Starszy ma szanse sie na to zalapac, bo jest dobry z matematyki (wg. testu poziom I klasa), z czytania i pisania tez jest w czolowce, mimo, ze angielski jest ciagle jego drugim jezykiem i rownolegle uczy sie w domu czytac po polsku.
    Szkoly prywatnej nie bierzemy pod uwage, bo nie jest to srodowisko, w ktorym chcielibysmy, zeby nasze dzieci dorastaly (olbrzymie domy z basenami, olbrzymie samochody, jachty, nianie, panie do sprzatanie i wiecznie nieobecni rodzice, w klasach wyzszych narkotyki i alkohol).
    Starszy jest czlowiekiem spokojnym i dzielnym jednoczesnie wiec radzi sobie niezle. Postanowilam jednak mu pomoc (dzisiaj na moich oczach kolega z klasy okladal go po tornistrze) w obecnosci nauczycielki i umowilam sie z pania dyrektor na rozmowe jutro rano.
    Nauczyciel w zerowce moze miec bachelor degree i ta pani chyba to ma. Pewno uzupelni wyksztalcenie do master degree.
    Oraz dziekuje za mile slowa :).

    OdpowiedzUsuń
  3. :)))dziekuję za tak obszerne wyjasnienie. Zawsze ciekawa jestem, jak zorganizowaly system kształcenia inne państwa. Działaj , Ingrid! Kto, jak nie Rodzice, ma pomóc dziecku! Pani wyjątkowo niefrasobliwa lub nieporadna!A zle doswiadczenia z pierwszych lat w szkole moga rzutowac na dalsze lata nauki. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń