środa, 11 maja 2011

wywiadowka

Wczorajszego wieczora Maz wyrazil swoj sprzeciw oraz oburzenie polaczone z glebokim niezadowoleniem:
- No kto to widzial, zeby do trzylatka chodzic na wywiadowki! - sarkal pogardliwie pod nosem - w glowach sie przewraca.
Oczywiscie nie Wielce Szanowny On mial sie udac do przedszkola bladym switem, czyli o godzine 7:20 , zeby w ciszy i spokoju porozmawiac sam na sam z Miss Lauren o osiagnieciach i wybrykach Mlodszego. Co to, to nie. Nasz Krol Slonce o tej godzinie niesmialo wysuwa stope spod koldry i leniwie przeciagajac sie rusza do lazienki. Sedno sprawy i zarazem pretensji Wielmoznego Pana Meza tkwilo w tym, ze to ja znikne z domu o poranku!
Mimo wszystko zniknelam (chce wiedziec, co moj trzylatek porabia w przedszkolu) i wrocilam do domu o godz. 8:10.
A tam!
Orgia!
Dzieci w pizamach!
Starszy dopiero zastanawia sie, czy zasiasc do sniadania(naszykowanego przeze mnie przed wyjsciem),czy jeszcze chwile porysowac!
Za 30 minut powinnismy byc w drodze do ukochanej placowki, a tu szal cial i uprzezy! Hulaj dusza, piekla nie ma!
Maz zobaczywszy, ze juz jestem poprostu wsiadl do samochodu i odjechal w kierunku kolejnego wykladu, sympozjum, czy cholera wie czego tam jeszcze! A mnie malo szlag ciezki nie trafil!
Dlaczego, pytam, dlaczego, w sytuacjach odbiegajacych od codziennej rutyny odnosze wrazenie, ze dzieci sa tylko moimi dziecmi?! Do k(***) nedzy, czy tak trudno jest pomoc dziecku umyc sie i dac mu ubranie z wyrazna prosba o nalozenie? Ile czasu, do jasnej cholery, zajmuje nasmarowanie dziecka sunblockiem?

***

Wieczorem odwiedzilam dobrze mi znany salon prowadzony przez sympatyczna Chinke. Godzinny masaz postawil mnie na nogi. Jutro bedzie lepiej. Mam nadzieje.

1 komentarz:

  1. Też czasem zadaję sobie takie pytania. A jutro oczywiście będzie lepiej. Albo najdalej pojutrze.

    OdpowiedzUsuń